sobota, 21 maja 2011

***

Spytał. Zapytał.
Odpowiedziałem, uśmiechnąłem.
Świadomość mówi nie, podświadomość krzycząc wrzeszczy, spać nie daje tylko męczy. A po co tak, a czemu gdzie, to donikąd nie prowadzi. Kocham nie kocham, wszystko na dwa dzielone, przez trzy mnożone, aż wilgoć uleci i sucha stanie się ta dusza, najczystsza i najpiękniejsza. Boje się, ponieważ jeśli jestem w błędzie to źle, niech milczy to co jest wewnątrz mnie. Sznury przytrzymują, niech szamocą się wszystkie zjawy i duchy, wraz z upiorami dnia, nie uciekniecie!
Niedobrze.
Wino malinowe ogrania umysł, pożąda myśli i prawd uchowanych, wyhodowanych na czynniku siedem przez dwadzieścia cztery, podlewanym zero barwnikiem purpurowym, uśmiechem w czasoprzestrzeni zakrzywionym.
Kocham.
Minęło kilka dni i tysiące kłębów chmur przeminęło na błękicie, odpływając w najodleglejsze części wszechświata gdzie w ogień przemieni się to, co skończone i z ognia narodzi się to, co nowe. A ja nadal ten sam. Gdzie ludzie chętni, ustawieni w kolejce do trosk. Rozdaję je za darmo, podejdź weź i żyj. Promocja! Dają to bierz, połykaj, przełykaj i traw, zawsze jakby coś możesz wyrzygać, zwrócić na trawnik, w muszlą klozetową przesłać krzyk z domieszką nie strawionego żarcia. Amen.
Chamen.
Niech będzie pochwalony, przeklęty i wniebowzięty ja, ten jaki za nic ma zasady etycznego życia,  zbędnego picia. Artysta, który za pomocą ułudy naszkicował świat, jaki piękny chropowaty skażony, pyłki radioaktywnej rzeczy załamują się w niedostatku, a statek odpływa, załoga upita, ubita na śmierć.

Wszystko takie dziwne. Śmieszne. Czuję się jak we śnie. Czuję radość i wzruszenie. Wyczuwam emocije. Radosną. Jedyną. Ostatnią. Utraconą, oddaną. Weź ją i nie zwracaj. Uciekaj, złodzieju zaprzeszły, teraźniejszy i przyszły. Złodzieju subtelnych chwil.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz